W świątecznym swetrze

Dzisiaj w mojej ukochanej pracy obchodzimy dzień brzydkiego świątecznego swetra. Zbudowano nam piękny świąteczny rynek, jest grzane wino, czekolada i BBQ. Renifery, choinki, sztuczny śnieg – ekologiczny, z mąki ziemniaczanej, takie śnieżne prażynki 🙂 Koledzy  musieli mnie trzymać,  żebym się w nim nie wytarzała, no ale co ja poradzę, skoro pachnie jak świeżutkie chipsy… 😉

BTW, jak tylko wspominam, że w dalekiej Polsce pija się grzane piwo z przyprawami, ludzie patrzą na mnie jak na kosmitę. To jest tak niewyobrażalne, jak dla nas picie gorącej wódki…

Także dzisiaj zamiast śniadania, grzane wino. To właśnie nazywam zbilansowaną dietą. Zamierzam powtórzyć to samo menu na lancz 😉 A po pracy bąbelki. To już ten czas, uwielbiam! Czy jest coś przyjemniejszego, niż wypicie kieliszka szampana przy choince i świeczkach?

Po zastanowieniu muszę dodać, że owszem, jeśli by wymienić walające się wszędzie lego i roszczeniowego kota na kogoś, kto uzupełniałby mój samo-wysychający kieliszek… 😉

Także od teraz jestem oficjalnie w świątecznym nastroju. Chciałam Wam uruchomić w telewizorach śnieżenie obrazu, ale z jakiegoś dziwnego powodu, mój wniosek nie został zaakceptowany. Że niby użytkownicy nie załapaliby żartu i zgłaszali problemy techniczne. Hm… Ja tam totalnie to widzę – apka, która od połowy grudnia prószy śniegiem na wszystko, co jest transmitowane w tv… 😉 No może kiedyś…

To moje drugie święta w NL. Holendrzy nie przywiązują dużej wagi do Xmas, bo hucznie obchodzą Mikołajki, ale nie widzę najmniejszego powodu, dla którego ja i Bru nie moglibyśmy obchodzić obu. Dzień Matki obchodzę przecież dwa razy – polski i holenderski, obchodzimy Dzień Dziecka, totalnie nieznany w NL, a na Dzień Kobiet (również ignorowany tutaj), tradycyjnie kupuję sobie od Bru bilet samolotowy w jakieś fajne miejsce (ucząc go, że bardzo lubi wydawać pieniądze, żeby uszczęśliwiać ważne kobiety w jego życiu, ha ha). No dobra, Bru mi się tylko do tego biletu dorzuca w walucie z kart Pokemon, albo czekoladzie, zależy co mu się uda wygrzebać ze świnki skarbonki, ale zawsze. Koduję mu w głowie ważne rzeczy. Pieniądze nic nie znaczą, jeśli nie możesz nimi kogoś uszczęśliwić.

I dzisiaj w samochodzie włączył mi się kawałek, który wcale nie jest świąteczny, ale jest jakiś taki ciepły i totalnie pasuje do śniegu, migoczących światełek i zapachu świąt. No i dostałam go od kogoś ważnego 🙂

I dopiero, jak zobaczyłam ten porywający klip na YT ;), walnęło mnie między oczy, że płyta, z którego pochodzi została nagrana w 1999 roku tuż obok miejsca, w którym obecnie mieszkam! W takiej pięknej Oranżerii Elswout. W miejscu, do którego zabieram wszystkich moich gości. Do którego chodzimy z Bru karmić bambisie, czyli sarenki i inne rogacze.

I zrobiło mi się tak cudownie ciepło, bo przypomniałam sobie te wszystkie twarze, które były tam ze mną. I zaczęłam liczyć. I wyszło mi, że gościłam w swojej niderlandzkiej siedzibie już grubo ponad 30 osób z PL/FR/DE/CA/IE/NL! A niektórzy byli u mnie przecież już kilka razy. I wiecie co? Większość to przyjaciele poznani przez bloga… Niesamowite. Moja wspaniała rodzina z wyboru 🙂 Że też Wam się chce… <3

To kto przyjeżdża na Sylwestra? Dwa pokoje gościnne nadal wolne, bo łóżko Bru tradycyjnie zajęte zostało pierwsze przez ciocię Anię! 🙂 W programie surowe śledzie, wino, ser, wino, nauka wymowy najważniejszego holenderskiego słowa „gezellig” (które tylko wygląda niewinnie), WINO, głaskanie kota, wino, wspólne gotowanie, wino i Oranżeria, gdzie oczywiście napijemy się wina… 😉

A to kolejny kawałek, gdyż picie od rana sprawia, że jestem sentymentalna bardziej niż zwykle 😉

Klip może jest nieprzesadnie piękny, ale jak zamknięcie oczy, to muzyka Was poprowadzi w stronę rozpalonego kominka, ciepłych ramion, miękkich ust, roztapiającego się wzroku i bąbelków w kieliszku.

19 komentarzy

  1. Anja

    Proszę poinformować Casparro, że przez te kilka dni będzie spał ze mną!!! I tylko ze mną!!!

    Powiem tak – już się kurwunia doczekać nie mogę. Już mi się chce do Ciebie!

  2. Potimarron

    Uwielbiam Panią Pani Jolindo 😀
    Ja za chwilę odpalę Kevina, 9latka twierdzi… że nie widziała… a ja udam, że daję się nabrać.
    Szkoda że przez zatoki (nie Botnickie i nie FIńskie) będę niczym blogerka lifestylowa piłą „złote mleko” (kurkuma miód i mleko… ehem… „roślinne” 😉 jak przy piwie bezalkoholowym robię 😉 bo mleko tylko krowie mam) zamiast bąbelków ale i tak jest fajnie 😀
    To ho ho ho 🙂 na świąteczny czas i teraz dzwoneczki!

    • Jolinda

      A ja uwielbiam moich czytelnikow. Nie wiem skad sie bierzecie, bo w Polsce nie moze byc az tylu fajnych ludzi 😉 ale baaaaardzo fajnie, ze jestescie :-*
      Ukochania!

  3. Magda2

    Ooooo! Jak ja dawno i nie wiem dlaczego grzanego wina nie piłam, a uwielbiam – w przeciwieństwie do grzanego piwa (fuj). Też będę w tym roku takie wino serwować! Dzięki za pomysł 😀 <3

  4. Tessa

    Gdyby nie to, że na Święta i Sylwestra mamy gości, to bym głośno krzyczala:”my!my!”;) Ale może uda nam się wyruszyć na Zachód;) I wypić choć Sekta lub zimne biale wino na plazy:)

    • Jolinda

      Hmm.. no rzeczywiście, to nie jest sport narodowy holendrów. Ale może odkryjesz w sobie miłość do techno, albo sera? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.