afera śmieciowa

słyszeliście o najbogatszej kobiecie na świecie, która do majątku doszła własną pracą (a nie przez dziedziczenie lub zamążpójście)? chinka zhang yin, królowa śmieci. polecam historię, bo babka dorobiła się gigantycznej fortuny na śmieciach i ma więcej hajsu niż np. Oprah.

mnie natomiast od kilku dni śmieci chcą pogrążyć. a przynajmniej wybić z tak ciężko wypracowanego winem dobrego samopoczucia.

i to pokazuje moje miejsce we wszechświecie.

gdyż zadzwonił do mnie telefon ze śląska.

pani z urzędu gminy, w której mieszkałam.


i tutaj wtrącka.

ślązacy, z którymi o tym rozmawiałam totalnie nie wiedzieli o co mi chodzi, ale oni tam mają bardzo agresywny sposób rozmowy. jak coś mówią, to brzmią, jakby byli na mega wkurwie i się nie wypróżniali od tygodnia.

tembr głosu, sposób przekazywania myśli, wykrzykniki i taka szorstkość.

ja się tam wszystkich zawsze trochę bałam, nawet przemiłej pani na kasie. była przesłodka, ale ciągle spodziewałam się ciosu, albo celnego ukąszenia zębem jadowym.

koniec wtrącki.

 

tak więc dzwoni pani ze śląska, ze sprawą.

że dlaczego nie płacę za wywóz nieczystości. że zaległości się nawarstwiają, że nie pozostawiam im wyboru, że już nasłali na mnie komornika i pluton egzekucyjny, bo tak się proszę pani, nie godzi.

nie, nie tłumaczy mnie to, że od 1,5 roku tam nie mieszkam.

śmieci produkuję, są raporty, że były z tego domu odbierane, płacić muszę. z odsetkami. chociaż w sumie teraz to już wszystko komornik i ten pluton ogarnie i będziemy na zero. no ale szkoda, że ich do ostateczności zmuszam.

nowi właściciele? urząd nic o nich nie wie. nie zgłosiła. nie wypisała siebie. deklaracja zamieszkania zerowego. nie wypełniła. teraz kary. odsetki. pluton.

 

mówię, że spokojnie i że proszę na mnie nie krzyczeć.
chyba pierwszy raz powiedziałam coś takiego urzędnikowi! inaczej niż tylko w myślach 😉
panią zatkało, a jak odetkało, to czułam, jak wraca do pierwotnego kształtu po tym policzku. bo ONA JESZCZE NAWET NIE ZACZĘŁA KRZYCZEĆ.

i wtedy zaczęła.

że tam jacyś obcy mieszkają, że ona nie nadąża, że nowy właściciel nie mówi po polsku, że umowy na śmieci nie podpisał, że ja deklaracji zerującej stan domowników nie wypełniłam, że dług narasta i że wszyscy zginiemy marnie, a lawina biurokracji nas już zasysa i tylko nóżki nam troszkę wystają…

z akcentem i szorstkością pumeksu. i gracją głazu narzutowego.
 

nie chcę nawet myśleć, co się w tym urzędzie dziać musiało, skoro po takim czasie ktoś odgrzebał sprawę i do mnie wydzwaniał.

jak długo to musiało rosnąć i do jakich rozmiarów napuchnąć, żeby uruchamiać komornika i pluton. przynajmniej w głowie tej pani.

dla jasności – nie mam pojęcia, ile wynosił mój dług. a przez telefon tej poufnej informacji nie można mi wyjawić, gdyż nie mają mnie jak zidentyfikować.
 

no ale przez holendra skontaktowałam się z Nowym Holendrem i Nową Polką na włościach. doskonale znali temat, gdyż naszedł ich sam wójt w tej sprawie. trzykrotnie tego dnia 😉

 

bardzo bym chciała wiedzieć, czy wójt przyszedł z kosą i widłami, ale nie mam jak zapytać…

6 komentarzy

    • Jolinda

      Przepraszam.
      Po namyśle muszę dodać, że rzeczywiście nie wszyscy. Ale panie koło 50-tki bywają naprawdę straszne 😉

  1. Kochana!!! Toż tam klęska żywiołowa, pluton egzekucyjny mierzył zapewne do każdego z owego urzędu, że pani wykonała TELEFON na koszt urzędu do podsądnej…tfu! chciałam powiedzieć: do zainteresowanej. I to pewnie jeszcze na komórkę, co?
    No i teraz jak nie dadzą na jakiś szczytny cel hajsu to już wszyscy wiedzą przez kogo: Przez Jolkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.