Po przerwie

Uuuu… chwilę mnie tu jakby nie było 😉 Otóż, jolanta się wyczerpała. To znaczy pokłady energii i optymizmu, które drzemały w jolancie od urodzenia i odnawiały się samoistnie wraz z jedzeniem arbuzów, podróżowaniem i piciem wina, nagle zniknęły. W tak zwanym międzyczasie jolanta się postarzała, zgorzkniała i nauczyła się nowych, niefajnych rzeczy o świecie i … [Read more…]

Bezrobocie z wyboru

Każdy może stracić pracę, to się zdarza. A że mnie częściej niż innym, to wiadomo. Przy czym klasyczna utrata pracy nie jest dla mnie. Jak ja tracę robotę, to w świetle reflektorów i wodotryskami. Nie mam pojęcia skąd ta potrzeba dramy i robienia rzeczy ciut inaczej niż wszyscy, ale prześladuje mnie to odkąd pamiętam. Koleżanki bawiły … [Read more…]

Wszyscy jesteśmy kundelkami

Jest takie powiedzenie, że dla towarzystwa Cygan dał się powiesić. I coś w tym jest. Generalnie mam totalnie wyrąbane na to, kim byli moi przodkowie, wszyscy pochodzimy od małp i tyle.  Ale ponieważ moje przyjaciółki postanowiły przetestować swoje DNA, to i ja wysłałam swoje próbki do laboratorium w stanach. Dla towarzystwa właśnie. Spodziewałam się jakiejś niespodzianki. Nie … [Read more…]

Going dutch

Holendrzy słyną z rowerów, tulipanów, kanałów i sera, wiadomo. Są też nadmiernie ubezpieczeni i oszczędni. Te dwie ostatnie rzeczy się łączą i wynikają z niezwykłego wręcz pragmatyzmu Holendrów. Podobnież Holandia to jest drugi największy ubezpieczeniowy rynek NA ŚWIECIE, zaraz po super-rozrywkowej i hey-do-przodu Szwajcarii 😉 Nie badałam sprawy zbyt głęboko, ale coś w tym musi być.  … [Read more…]

Samosprawdzająca się przepowiednia

No bo sami powiedzcie. Wykrakałam, czy po prostu jestem sobą i po jolkowemu przyciągam nieprawdopodobne historie? Gdyż po raz drugi chcą mnie zwolnić z mojej ulubionej firmy… No właśnie. I znów nie za kradzież, albo bycie pijaną w pracy (nadal mam polski paszport, nie? 😉 ), tylko co? Reorganizacja. Reorg. Moje ulubione korpo słowo. Jak … [Read more…]

Dziwaków nie sieją

Od zawsze jestem królową rewolucji, a moje drugie imię to ZMIANA, ale teraz zaczęłam sobie myśleć, że może te zmiany, to one wcale nie wynikają z mojego charakteru. Bo mimo, że nikt mi w to nie wierzy, jestem nieśmiała, marzę o stabilizacji (byle nie na wszystkich frontach na raz, tego bym nie zniosła przecież, haha…) … [Read more…]

Bolesna naturalizacja

Moja integracja z Holendrami nie przebiega jakoś nadmiernie szybko. Niderlandzki już prawie nie harata mi uszu, a tolerancja na laktozę mi wzrosła, ale najciekawszym i niezmiernie zaskakującym źródłem holenderskości jest oczywiście szkoła Bru. Dużo drobnych uciech i sporo facepalmów 🙂 Po moich majonezowych sukcesach świątecznych, przyszła pora na niezapomniane osiągnięcia sportowe. Bo sukcesem tego nazywać nie … [Read more…]

Przemyt dzieci, narkotyków i sera w praktyce.

Podróże kształcą, wiadomo. Mnie na przykład dokształciły w temacie – gdzie już nigdy nie jechać… 😉 A że ja to ja, to wszystkiego muszę się uczyć boleśnie praktyczną drogą, nie? No ale od początku. Sam proces decyzyjny zajął mi dłużej, znacznie dłużej niż jakakolwiek inna decyzja w życiu. Bo opcji jest oczywiście w cholerę dużo, … [Read more…]

Biurokracja w NL

Jak przyjechałam do kraju serem i tulipanami płynącego, to oczywiście miałam masę formalności do załatwienia. Zdobycie numeru BSN (odpowiednik naszego PESEL), jest dziecinnie proste, ale ponieważ o tym nie wiedziałam, przygotowałam się na walkę. I walczyłam dzielnie przez ponad miesiąc, tyle że z wiatrakami (nomen omen), bo BSN przysłano mi w ciągu dwóch dni… co … [Read more…]

Bezkrwawe rewolucje

Są takie momenty w życiu, że chętnie by się komuś przegryzło aortę, prawda? No ale głupio tak jednak rzucać się na ludzi. Bo to się i spocić i pobrudzić można, nie mówiąc już o niespieralnych plamach z krwi. Niestety intryg knuć nie umiem, a potraktowanie Lodowatym Spojrzeniem nie wchodzi w grę na odległość… Pozostaje więc … [Read more…]