If I lose myself, I lose it all…

Posłuchajcie, pewnie znacie. Obejrzyjcie. Klip wywala z butów, przynajmniej mnie.

A ze słowami

Ain’t runnin’ from myself no more
I’m ready to face it all
If I lose myself, I lose it all

budziłam się nie raz… Stały się teraz trzonem Jolki.

 

Nie rezygnujcie z siebie. Nigdy.

Czasami zostaje nam nic, tylko my sami. Warto wtedy nie być w głębokiej…

 

4 komentarze

  1. Amelia

    „Czasami zostaje nam nic, tylko my sami. ”
    Powiedziałabym wręcz, że nie „czasami”, a ZAWSZE. Kiedyś nie rozumiałam, co to znaczy, że człowiek samotny się rodzi i samotny umiera. Aż załapałam, że ktoś może mnie nakarmić, ale nie zje za mnie. Może być cholernie blisko, ale nie stanie się mną. I może trzymać mnie za rękę w każdej chwili życia, ale nie przeżyje go za mnie. W imię bliskości można i warto zrezygnować z chceń ego, ale nie z siebie. A to nie to samo.
    I Ty Dżol nigdy z siebie nie zrezygnowałaś, przestawiłaś tylko chcenia na nieco inne półeczki. A teraz możesz je sobie znów poprzestawiać, choć założę się, że okażą się i tak nieco inne od tamtych- przed-śląskich. Tak czy siak, sama nie jesteś, masz ze sobą zawsze Jolę- tę samą w środku, tak samo mocną i wspierającą, nawet jeszcze mocniejszą, bo z adiutantem u boku (choć ma metr wzrostu i wina nie poleje) :*

  2. Andrzej

    Napięcie rośnie, historia ma kolejny zakręt…. Trzeba czytać, trzeba czytać, inaczej się nie da. A 2016 rzeczywiście musi być (i będzie) lepszy od wszystkich poprzednich lat.

    Najserdeczniejsze pozdrowienia i życzenia noworoczne!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.