W błocku taplanie

Spadł deszcz. Moje dziecko, wciąż nieodprowincjowane, zażądało wyjścia 'na kałuże’. Nie wiem, czy w mieście ktoś tak robi, ale na wsi każdy deszcz kończył się taplaniem w błocku. Obowiązkowo. Latem bez butów. Odbierając gada z przedszkola, zabrałam kalosze i droga powrotna zajęła nam ponad godzinę. Było bosko 🙂 Pamiętam, że jak wracałam z imprez w … [Read more…]

Tej pani nie obsługujemy

Potrzebowałam pobrać z mojego pięknego, nowiuteńkiego Urzędu Dzielnicy Wilanów jakiś kwit. Dokument znaczy. Miałam iść sama, ale że przypomniało mi się akurat po przedszkolu, to pomyślałam, że pójdę z młodym. No gdzie jak gdzie, ale tutaj do matek z dzieckiem powinni być przyzwyczajeni i nawet jak Decybel zrobi Scenę, to nikt nie zwróci większej uwagi, … [Read more…]

Powrót do formy

Pamiętacie, jak narzekałam, że zawartość jolki w jolce mi drastycznie spadła? Otóż wróciłam do formy. Tej jolkowatej… Kiedyś – dawno, dawno temu, pękły mi na dupkensie spodnie. Takie garniturowe. No zdarza się, chociaż głównie mnie. Nie bardzo wiedziałam co zrobić, ale z majtasami na wierzchu paradować nie chciałam, więc wymyśliłam, że zszyję spodnie zszywaczem. Od … [Read more…]

Czasobrak

Jak na osobę niepracującą i pozbawioną obowiązków innych niż zajmowanie się nieletnim osobnikiem płci męskiej i uzupełnianie zapasów wina, to jestem dość zajęta. Przedziwnie zajęta. Nic niby nie robię, a na nic nie mam czasu. Klasyczne „im bardziej Kubuś zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było”. Trochę się najeździłam po fabrykach różnych. Trochę … [Read more…]

Obwąchiwanie fabryk

Szukam pracy. Nie jakoś przesadnie intensywnie, ale ruchy się zagęszczają. Prowadzę finalne rozmowy z kilkoma firmami. Część z nich to moje (dobre) duchy z przeszłości, a część świeżynki. Część to oferty z branży, a część z tak zwanej dupy. 🙂 I chodzę, czy też jeżdżę od firmy do firmy i wszędzie próbuję sobie wyobrazić, jak … [Read more…]

W co się bawić

W związku z moim obecnym statusem niepracującej warszawskiej mamuśki, robię rzeczy, które wpisują się w ten klimat. Jeżdżę SUVem po mieście, robię zakupy o 11 w dni powszednie, a popołudniami organizuję rozrywki dla bachorzęcia. Bycie matką to naprawdę ciężka praca, serio. Ale przede wszystkim tak cholernie nudna. Tak boleśnie nudna. Wiecie co jest najgorsze? Place … [Read more…]

Cichosza

Minęło pół roku od śmierci rodziców, a ja nadal nie potrafię tego w głowie poukładać. Psycholożka mi powiedziała, że musi minąć rok. Wszystkie święta, wszystkie pory roku, wszystkie urodziny, dni matki, dziecka i imieniny. Jak to wszystko przetrwam i przerobię, będzie łatwiej. Bo przecież wiadomo, że druga, czy siódma Wigilia bez rodziców nie jest tak … [Read more…]

Dzikuska w mieście, czyli jak Brunon został gabarytem

Poszłam wczoraj do brand new, błyszczącego, nowoczesnego i przepięknego centrum handlowego. Tutaj u mnie, w Wilanowie. Uwielbiam ten budynek, uwielbiam to, że zamiast naziemnego parkingu zrobiono podziemny, ze specjalnym wydzielonym parkingiem dla rowerów. A tam, gdzie by pewnie parkowały samochody na powierzchni, powstał park trampolinowy. Można se przyjść poskakać, odskoczyć na chwilę. Poszłam, błota na … [Read more…]

Kot w formie płynnej

Jeden z moich kotów jest tłusty, a drugi mądry. Ten mądry niestety musiał znaleźć nowy dom, gdyż wynajmowana miejscówka nie obfituje w oddzielne komnaty i rozdzielne tereny łowieckie.  Kotecki nigdy się nie polubiły, a w nowej rzeczywistości ciągle dawały sobie po ryju, czy też dokładniej rzecz ujmując – darły koty tak, że kłaki fruwały, a … [Read more…]

O co kaman

Mamy Nowy Rok, czystą kartę, świeżą pościel, nawet ktoś załatwił śnieg. Czysto. Niby. Ale trupy za szafą, gówno zamiecione pod dywan, ciągle jednak nie dają o sobie zapomnieć… Jak to się kurna dzieje, że wieloletnie związki (i przysięgam, nie mówię o własnym, chociaż może troszeczkę 😉 się rozpadają z takim hukiem? Co jest z nami … [Read more…]