Dom otwarty

Właśnie policzyłam i mnie zamurowało. Odkąd się przeprowadziłam, Zaliczyłam grubo ponad 40 osoboodwiedzin. Tak, byli powracający użytkownicy, kilka resetów, wiadomo. Ale żadnej dużej imprezy! A i ja ruszałam tyłek i spotykałam się poza chałupą. To daje jakieś 2.5 osoby dziennie 🙂 U mnie. W chałupie. Codziennie! Na Śląsku też miałam taką średnią. Miesięczną, albo i … [Read more…]

Postanowienia Noworoczne

Była akcja z postanowieniami? U mnie w zasadzie nie, ale coś tam, coś tam se postanowiłam rzecz jasna. Bardziej z okazji tego, że życie mi się do góry nogami wywaliło, niż Nowego Roku, no ale zawsze. Tak sobie właśnie myślę, że moje życie to jednak wcale się do góry nogami nie wywaliło. To znaczy, owszem, … [Read more…]

Moja Warszawa

  Szukałam zdjęcia Warszawy do wstawienia na fejsbukowy fanpejdż. I przypomniało mi się, że nie trzeba kraść ;), że czasami można poprosić. Berenika robi takie fotki, że gacie spadają. Uwielbiam. I pożyczyła mi to zdjęcie. I to jest to. To jest moje miasto. I nie że tylko tutaj, ale przede wszystkim tutaj. Tutaj chodziłam do … [Read more…]

Noworocznie

Mój Nowy Rok rozpoczął się wspaniale. Dziecko zostało zajeżdżone przez wyspecjalizowaną do męczenia ludzi kadrę, czyli przez dwoje trenerów osobistych. Biegali, sapali i chichrali się przez wiele godzin. Wiele spokojnych dla mnie godzin 🙂 Dwulatek to jest zawodnik z wyższej półki. Przysięgam, takie małe gady czerpią energię z kosmosu. Albo z kinder jajek. Też tak … [Read more…]

Podsumowanie 2015

Miałam plan, taki z gatunku tych żelaznych, niezmienialnych, że w tym roku żadnych podsumowań nie będzie. Wiadomo, po co się grzebać w gównie i kilometrach mułu. Ale jak to bywa z żelaznymi postanowieniami, zmieniają się szybciej, niż krystalizują. Tak. Ale że naprawdę nie chcę utknąć w otchłaniach ciemności, skupię się wyłącznie na dobrych rzeczach. Nietypowo … [Read more…]

If I lose myself, I lose it all…

Posłuchajcie, pewnie znacie. Obejrzyjcie. Klip wywala z butów, przynajmniej mnie. A ze słowami Ain’t runnin’ from myself no more I’m ready to face it all If I lose myself, I lose it all budziłam się nie raz… Stały się teraz trzonem Jolki.   Nie rezygnujcie z siebie. Nigdy. Czasami zostaje nam nic, tylko my sami. … [Read more…]

Warszawo, tęskniłam!

Jak to się docenia różne rzeczy dopiero po stracie, co? Na wsi było bosko, bo sarny, przestrzeń, zachody słońca i łatwiej zaparkować czołg, ale dopiero po przyjeździe do Wawy, rozpakowaniu szpilek i otrzepaniu zaschniętego błota z wszystkości, odetchnęłam i poczułam się U SIEBIE. Sklepy są obok. Wiecznie otwarte. Z winem. I hummusem. A z warzyw … [Read more…]

Raz, dwa, trzy – próba mikrofonu!

Otóż udało się. Jolka jest przeniesiona. Psychicznie, fizycznie i blogowo jestem na nowym. Wszystkiego było żal, ale z wyrzucaniem, czy zostawianiem za plecami to jest chyba tak, że najtrudniej jest to zrobić. Najtrudniej zebrać do kupy, zgnieść w kulkę i wywalić. Albo pogodzić się z faktem, że ktoś tak z tobą i twoim losem robi. … [Read more…]