Mimo, że mgła, deszcz i mlaskanie błocka.
Bo gdyż mnie dzisiaj nosi. Roz.
Może też być tak, że to z powodu szafki podbiurkowej, którą wreszcie udało mi się z czeluści fabrycznych wydrzeć. Pozyskać. Proste, małe rzeczy. Ale trzymanie zapasowych rajstop na biurku jednak krępuje. Nawet mnie.
Wszystko się tak dobrze układa… Znaczy nic nowego niby, ale jakoś całkiem magicznie jest dokładnie tak, jak zakładała idealna wersja planu ratunkowego jolki.
Praca jest, Brumburak śmiga do przedszkola jak zły i zaraz po jego opuszczeniu dopytuje, kiedy znów przyjdzie i czy przypadkiem jutro nie ma tej strasznej soboty, gdy wujek i ciocie przedszkolne zostają w domach, więc on też musi. Bardzo się bałam, że to nie zagra. A gra i buczy.
Przyjaciół mam blisko, ciągle się z kimś spotykam. Brunon prowadzi statystyki odwiedzin i przyznaje wszystkim gwiazdki za ilość wykonanych akrobacji, wysokość zbudowanych wspólnie wież i układów choreograficznych do woogie-boogie (tutaj bezsprzecznie wygrywam jednak ja ze swoim dzikim tańcem zwierzaka z muppetów). No i odejmuje punkty za zeżarcie jego prażynek, czy orzeszków przez gości, żeby warstwa lukru nie była zbyt gruba. Pewne rzeczy nie są tolerowane…
Na imprezy służbowe bym mogła tylko częściej chodzić. Ale wieczorami przedszkole zamknięte. Jednym z pomysłów było zabieranie Decybela ze sobą. Kupię mu maleńki smoking i będzie moją parą na wyjścia. Same pozytywy takiego rozwiązania, bo i zaparkować na miejscu matki z dzieckiem bym mogła (gdyby impreza odbywała się w IKEA bądź w Auchan 😉 i w kolejce do baru miałabym pierwszeństwo jako matka z dzieckiem na ręku…
Oraz odebrałam swój samochód. Wreszcie. Oddałam z drobnym porysowaniem, a odebrałam z zepsutymi drzwiami. No taki deal życia w moim stylu 😉 Ale za to czysty. I sprawny. I wspaniały. Bo MÓJ czołg. Złota strzała z serwisu mi zdecydowanie nie leżała. Butów dobrać nie mogłam pod kolor karoserii.
🙂 cudnie 🙂
i gratki
i fala meksykańska na Waszą cześć 🙂
A ja na legalu zgodie z zielonym druczkiem L4 do końca tygodnia leczę grypę 🙂 też cudnie… marzyłam o nicnierobieniu 🙂
To będzie, wróć… to JEST Twój rok! Na pohybel złemu losowi. Wiosna i cała ta reszta 🙂 Serdeczności!
no to tańczymy…
eeeeeeee
maccccaaaaaarrrrrreeeeeeeee nnnnnnnnnnaaaaaaaa
:*
Ach to już wiem dla kogo dziś to szalone słońce na Wilanowie świeci 🙂
Super :*
No kochana! Po tym paskudnym zeszłym roku należał ci sie taki start!!:))) niezmiennie trzymam kciuki!!;)
Kolejny dowód na moją teorię, że najbardziej tragiczne i przykre rzeczy idą w parze ze spełnianiem marzeń i cudownymi przypadkami 😉 O tak, życie pełne jest kolorów. Cieszę się, że piszesz.
Ściskam!
e.
Fajnie czytać 🙂 Jesteś moją Jolką-Idolką 🙂
Cieszę się! 🙂
po prostu – LUBIĘ TO 🙂
Jola jestes wielka 🙂