Tinder Srinder

Ludziom zdarza się popełniać w życiu różne głupstwa. Najwięcej głupot robimy po pijaku, albo z miłości… Zaręczyny, seks, mail z wypowiedzeniem pracy, czy zakup przez internet wielkiego basenu ogrodowego, gdy nie posiada się nawet balkonu.

Mnie się takie historie przytrafiają bardzo często, a Wam zapewne z rzadka, bo życie nie jest sprawiedliwe, wiadomo.

Ale ostatnią swoją głupotą chętnie się z Wami podzielę, gdyż jest tak wielka, że się w środku jolki w zasadzie nie mieści.

Założyłam konto na Tinderze.

Tak. Na trzeźwo, co niestety nie jest faktem łagodzącym mój czyn.
A wszystko zaczęło się od tego, że Szanowny Holender, ojciec małoletniego Brunona, zabrał go na TYDZIEŃ do kraju swego ojczystego. Wspaniale. Przedszkole z internatem to jest to, słowo daję. Tak więc zostałam sama i bez ulubionej wymówki każdej samotnej matki.

No wiesz, nie mogę biegać, bo z kim dziecko zostawię? Nie, na siłownię nie pójdę, bo jak. Dieta? A daj spokój, ciągle tylko dojadam po małym, bo przecież nie wyrzucę. Pożyczyć pieniądze? Wiesz ile dziecko mnie miesięcznie kosztuje?!? Itd. Z randkami to już w ogóle – NO JAK?!?

Więc dziecko zniknęło, wymówka też. Nie było odwrotu, musiałam zadziałać coś w kwestii randek. A znajomi, że tylko Tinder.

NO DOBRA…

I mam kilka obserwacji na temat tych popaprańców, którzy tam na tym Tinderze mieszkają. Otóż. Prócz mnie jednej, wiadomo – normalnej, to sami tam debile 🙂 HAHAHAHAHA. Ha.

 

Rozdział I – Panowie

Okazuje się, że obecnie w Polsce, we Warszawie, na rynku wtórnym, NIE MA normalnych, zwyczajnych facetów o kartoflanych twarzach siorbiących browary w czasie meczu i nieopuszczających deski w toalecie. Nie ma. Są WYŁĄCZNIE płetwonurkowie, którzy zimą kręcą potrójne salta na desce, po robocie śmigają na rolkach, względnie rowerze za pierdyliard, w wolnych chwilach uprawiają squasha, gotują szparagi i jajka w mundurkach, udzielają się charytatywnie w maratonach, z własnym motocyklem lub jachtem. Nie zapominajmy o wykształceniu! To siara napisać jaką szkołę się kończyło, albo gdzie się pracuje, więc zamieszcza się cytaty w siedmiu różnych językach, a obok ikonki flag. To chyba podpowiedź dla mniej kumatych kobiet, albo element dekoracyjny. Nie wiem. Ale serio, po tych opisach dochodziłam do wniosku, że polski w naszym kraju jest w odwrocie. Że żyjemy wyłącznie wśród expatów, że jest tak cholernie multi-kulti. Tylko że po 3 zdaniach okazywało się, że to żaden Tom, a Tomek, nie John, a Jasiek, nie Andy, a Andrzejek z przepitą facjatą… Nie wiem po co to. Jedyne wytłumaczenie jakie udało mi się z któregoś wydusić, to że na Tinderze dużo Rosjanek i Ukrainek i one szukają wykształconych i obytych panów. HAHAHA…

Są też panowie zgrywający się na inteligentów. Pyta mnie taki jeden z drugim z zadęciem świadczącym o wielodniowym braku wypróżnienia, kiedy ostatnio czytałam Fromma. No kurwa do śniadania se lubię poczytać Ericha. Kanta do lanczu, a zasypiam studiując słownik w poszukiwaniu nowych synonimów słowa DUPEK, żeby w wyrafinowany sposób kazać im spadać…

No i są friki. Wiem, że wszyscy nimi jesteśmy, ale to takie friki, które nie chowają się za alkoholem, albo „lubię eksperymentować w sypialni”. Nie. Oni tam np. piszą, że kręcą ich tylko RENATY. I że chcą, żebym na nich pluła. Spoko. Mogę być Renatą i pluć jadem, zaraz po tym, jak wybiorę wielkie czerwone NOPE.

 

Rozdział II – zdjęcia & opisy

Nie lubię zdjęć paszportowych, ale do kurwy nędzy, zabiłabym za portal randkowy, gdzie TRZEBA dać przynajmniej jedno swoje zdjęcie paszportowe. AKTUALNE. Gdyż żaden z Heńków nie uznał tego za ważne… Mają po 40 lat, a raczą mnie zdjęciami ze studiów, względnie własnych ślubów, z wyrzuconą poza kadr panną młodą. SERIO. Zdjęcia ze spadochronem, z blondyną z wielkim cycem, z porshe, ze strzelnicy (yeaaah, pokaż kto tu rządzi!), za sterami samolotu. Okazuje się, że w naszym skromnym kraju 90% populacji mężczyzn to lotnicy. Serio. No zdjęcia z odbierania różnego rodzaju nagród, to wiadomo, obowiązkowo. Każda chce być z człowiekiem sukcesu. Był też taki pan, który chował się za obrazkiem Shreka. No urocze. Jeśli ma się 4 lata… Niestety okazał się być więcej Osłem. Chociaż był zdecydowanie mniej zabawny…

Ale moje serce skradł pan bez koszulki. Klasyka, fota w lustrze łazienki. Ale nie jakieś ładnej łazienki w hotelu, czy na siłce. Nie. Łazienki z mopem, pralką, pustymi opakowaniami po mydle i pełnym koszem brudnych ubrań. Pan ten, w tej niezapomnianej scenerii, siedział na toalecie!!! SERIO. Siedział z gracją. Bez koszulki.

No i konkrety. Kobiety nie lubią kotów w worku. Nie lubią schylać się do pocałunków i kolesie o wzroście siedzącego psa nie mają łatwo. Więc ci wyżsi podchwycili temat i publikują wymiary. Dokładne wymiary. Na ten przykład: 187cm / 90kg / 23cm… SERIO SERIO KURWA. No serio… I publikują przy tym swą twarz. Mangerowie, Piemi, KAMowie i inni Przedstawiciele. Weźcie się kurwa ogarnijcie… Bo przy strażakach to mnie jakoś nie raziło ;)))

No albo Pan, mój ulubieniec, który w profilu zamieszcza opis, że uwielbia podróże i że dopiero co osiadł w PL, bo do tej pory mieszkał w RPA. Polak. Se myślę, no może będę wreszcie miała z kim pogadać o mojej pasji do zwiedzania świata. Ale to był kurwa podróżnik teoretyk. Prócz RPA, Czech i Polski nigdzie nie był. NIGDZIE. No ja pierdolę… mógłby chociaż skłamać dla przyzwoitości.

I tak w kółko. Pan, który deklaruje miłość do świata, zwierząt, natury, wykłada się na prostym pytaniu o rozwód i mówi, że trwał ponad 3 lata, bo nie mógł darować tej suce, swojej ex żonie. Ooooh. Wspaniale. NEXT.

 

Rozdział III – randki (bo nie tak łatwo mnie zniechęcić)

Nie wiem, co się teraz stało ze światem, ale w moich czasach, to na pierwszą randkę chodziło się na kawę / wino / kolację / spacer. Teraz niby też. Ale do Szanownego. Do jego mieszkania. No ja nie wiem, czy jestem zainteresowana kolekcją znaczków na pierwszej randce, serio…

A jak już, co przytomniejszy, zaproponował kawę w miejscu publicznym, to czekał aż się zjawię i dopiero wtedy wysiadał ze swojego najnowszego elektrycznego samochodu na turbo sterydach. I, przysięgam, tylko jeden pan, z dość dużej próby, zapłacił za moją kawę! Teraz sztuczki robi się następujące. Pozwala się zamówić kobiecie i samemu się nic nie bierze. Płacę więc za siebie. A wtedy on się jednak namyśla i też bierze kawę… Haha. Albo gdy kelner przynosi rachunek, a ja wyciągam portfel, przygląda się temu procesowi w skupieniu i ostatecznie dorzuca się do rachunku za swoje piwo. No albo przychodzi te 3 min wcześniej i zamawia kawę. Tylko dla siebie. Płaci przy barze… Hahahaha 🙂 To jest takie żałosne… I nie wymyślam. Byłam na dobrych kilku randkach i ŻADEN nie rwał się na bycie szarmanckim i wyłożeniem tych 12 zeta za moją kawę, a jak sądzę, każdy chciał na mnie wywrzeć dobre wrażenie, bo do cholery spotykał się na randkę.

 

Rozdział IV – wolta

Nie sądziłam, że dojdę do takich wniosków, ale naprawdę szanuję kolesi, którzy założyli tam konta, bo szukają kochanek. Nie mnie to oceniać. Ale oni są szczerzy. Piszą, czego chcą i co mogą dać w centymetrach. Czasami nawet wrzucą zdjęcie pośladków. Albo napiszą, że szukają mężatek, bo nie lubią problemów sercowych. Pełen szacun panowie. Tak powinien wyglądać profil na Tinderze. Bo Tinder właśnie do tego służy, a te wszystkie pawie pióra i cytaty z Paulo Coelho tylko mydlą głupim dziewczynom oczy. Mnie na ten przykład nadal szczypią i bardzo bym chciała odzobaczyć cuda, które tam widziałam…

 

32 komentarze

  1. Ugo

    A co jak powiem, ze matke syna naszego malospiacego ostatnio poznalem na tinderze? Randka byla zappanowana na godzine, bo przeciez szedlem na featiwal piwa czeskiego, trwala 6 (slownie: szejsc) godzin? Uwiezysz?

    Odwiedzisz nas w koncu zanim bedziesz musicals aplikowac o vize?

  2. Ama

    Namówiłaś mnie. Teraz już muszę założyć tam konto. Zobaczyć, co w tej kwestii objawi się na bełtowskiej prowincji. Choć martwi mnie ewentualna konieczność randkowania- odkąd pamiętam, strasznie mnie to nudziło.

  3. SzafrAnia

    O rany, rany oraz jezusmaria, jak ja się cieszę, że to już za mną. Z wdzięczności chyba dziś zrobię konkubowi obiad i upiekę ciasto 😉 BTW konkub zapoznany przez Zaadoptuj faceta 🙂

  4. Zitalianizowana

    Z Tinderem mialam przyjemnosc ponad rok temu – pracuje w branzy digital MKT i chcialam poznac nowy social……
    dramat z katastrofa, kolesie szukajacy juz nawet nie stalych kochanek ale jednorazowych wygibasow….przy tym natarczywi….Moze to roznica kulturalna bo mieszkam Mediolanie ….teksty typu „no co ty, czymu nie chcesz, jestem dobry w te klocki, to wpadne do ciebie, ok?” – odpowiedz na moje „nie jestem zainteresowana” .
    Jestem sluzbowo tylko jedna noc w Milano, wiec albo dzis albo nigdy…ahhahahahhahahah…
    Do jasne cholery, swieta nie jestem ale moze tak nie od razu z pytaniem czy mam test na HIV aktualny bo on lubi bez……. Wielki final? zobaczylam profil Marco, z ktorym spotykalismy sie od 2 miesiecy, opisany jako Marcus, lat 38 Art Director a w realu lat 45, pracujacy part time fizjoterapeuta….TINDER SRINDER

    • jolinda

      Otóż to. Dostaję teraz newsy od znajomych, że ich chłopak, będąc w związku z nimi, też został przyłapany na koncie na Tinderze…
      Ale wiadomo – są tam najróżniejsi. Porządni i Mietki, których powinno się powybijać 😉

  5. Weronika

    Po przesianiu kilku kombajnów plew na tinderze, żenujących rozmówek i żenujących randek okazało się, że cudem kliknęłam chłopaka, którego teoretycznie tinder podpowiadać mi nie powinien, bo on z drugiego krańca Polski. Po dwóch miesiącach korespondencji umówiliśmy się na randkę na siłowni (!), na którą zamiast kwiatów przyniósł… ananasa (!!!)
    I co?
    I dziś mieszkam na tym drugim końcu Polski, błogosławiąc twórcę tindera i dzień, w którym postanowiłam się nań zalogować. :)))))

  6. avongundk

    Czyli, że nic się przez lata w tym świecie nie zmienia 😉 Pamiętam i nie wiem tylko, czy to bardziej straszne, czy śmieszne było… Ale potraktuj to jak safari…egzotyka fauny pełna. To jak podróż, tyle że wirtualna 😉 To trochę, jak szukanie pereł w szambie, gra w kasynie…tylko mniej kasy idzie 😉

  7. KN

    „Byłam na dobrych kilku randkach i ŻADEN nie rwał się na bycie szarmanckim i wyłożeniem tych 12 zeta za moją kawę, a jak sądzę, każdy chciał na mnie wywrzeć dobre wrażenie, bo do cholery spotykał się na randkę.”

    To wrażenie wywiera się jednak kasą? To po co szydera ze zdjęć z jachtem czy motocyklem? Mamy XXI wiek, kobiety pracują zawodowo i zarabiają pieniądze, czemu facet ma zawsze płacić za oboje? Wyobraź sobie że to ty idziesz na „kilka dobrych randek” i na każdej masz płacić za dwie osoby. Sprawiedliwe?

    Nie widzę też nic gorszącego w tym, że się kocha podróże, a mało do tej pory podróżowało, z faktu że się coś lubi, nie wynika że się to często robi. A za to jest to dobry temat do nawiązania rozmowy.

    Twoje obserwacje są trafne, większość profili na Tinderze tak wygląda, owszem, ale pogarda i poczucie wyższości bijące z niego są żałosne. I ten materializm. Pfe.

    • jolinda

      Dobrego wrażenia nie wywiera się kasą, chociaż kasa pomaga, bo np. dobre garnitury są zazwyczaj droższe od tych kiepskich 😉
      Ale złe wrażenie wywiera się zapraszając na kawę (a nie np. na darmowy spacer) i nie proponując, że się za tę kawę zapłaci. To się tyczy ludzi generalnie, nie tylko mężczyzn. Jak zapraszam kogoś na lancz, to ja płacę. Proste. Chyba, że się dogadamy inaczej.

      I owszem, jak robisz z tego maraton randek, to płacenie za lancze/kawy się zupełnie nie kalkuluje… Ale jeśli szukasz tej właściwej osoby, to może warto zainwestować kilkanaście złotych w miły start znajomości.

      Całuję w to zniesmaczone Pfe moimi materialnymi do cna ustami 😉

      • KN

        „Ale jeśli szukasz tej właściwej osoby, to może warto zainwestować kilkanaście złotych w miły start znajomości.”

        No i to samo można powiedzieć o kobiecie, która nie chce zapłacić za faceta (bo tak, mamy już takie czasy że kobieta też może wyjść z inicjatywą i zaproponować spotkanie).
        Oraz Tinder z założenia jest aplikacją do szukania niezobowiązującego seksu, a nie „właściwej osoby”.

        Uchylam się przez nawet wirtualnym pocałunkiem od Ciebie.

        • ama

          Jeśli ktoś szuka niezobowiązującego seksu, to umawia się na niezobowiązujący seks, a nie na kawę, czy coś mi się pomieszało?
          Poza tym, czasy czasami, a gesty elegancji pozostają te same. Myślę podobnie, jak Jola- gdy ja zapraszam, ja reguluję rachunek. A i tak zdarzało mi się wtedy usłyszeć- „nie żartuj, ja zapłacę”- ot, widocznie miałam do czynienia z facetami z klasą.

  8. merlin

    Jolindo, skoro faceci są tak beznadziejni, to przerzuć się na kobiety. Mam tu na myśli sferę emocjonalną. Jeżeli chodzi o sferę fizyczną, to obecnie nie ma problemu z nabyciem 23 cm (albo i nawet dłuższego) substytutu mechanicznego. Podobno kobiety są zadowolone – jest o tym artykuł w weekendowym wydaniu GW.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.