Warszawo, tęskniłam!

Jak to się docenia różne rzeczy dopiero po stracie, co?

Na wsi było bosko, bo sarny, przestrzeń, zachody słońca i łatwiej zaparkować czołg, ale dopiero po przyjeździe do Wawy, rozpakowaniu szpilek i otrzepaniu zaschniętego błota z wszystkości, odetchnęłam i poczułam się U SIEBIE.

Sklepy są obok. Wiecznie otwarte. Z winem. I hummusem. A z warzyw coś więcej niż cebula i marchew 😉

Woda ciepła w kranie. Na wsi też oczywiście miałam ciepłą wodę i nie musiałam grzać jej w garach, a następnie przelewać do wielkiej balii 😉 Ale w kuchni, tak był zbudowany ten konkretny dom, ciepła woda była po 5 minutach dopiero. Czyli jak dopłynęła z garażu przez łąki i pola, kuchnię kreta i kaloryfer sarny. Dokładnie wtedy, gdy kończyłam zmywać…

Woda pitna w kranie. Jej, jak miło się wykąpać i namoczyć Decybela w czystej, bezbarwnej wodzie! I jak miło móc tę wodę pić! Pojęcia nie macie… Piję kranówkę i jest mi z tym doskonale 🙂

Co tam jeszcze…

A, ludzie są!

W te święta bardzo bałam się zostać sama, wiadomo. Bez rodziców i faceta, jakby nastrój nie jest szczególnie rodzinny. Tak więc rodzinne święta przeobraziły się we wspaniałe święta wypełnione przyjaciółmi i nasączone bąblami, winem i śmiechem. Było bosko. Brunosław poznał tylu ludzi, ilu przez całe swoje 2,5 letnie życie chyba nie zdołał… 😉 Wspaniale. Ale dobrze, że już sobie poszli 😉

Mamy chodniki, garaże, myjnie, place zabaw, autobusy, tramwaje, korki, karetki i policję na sygnale. Same najpotrzebniejsze rzeczy dla małego chłopca. Są nawet place zabaw dla psów! I mimo, że z uwagi na bezpieczeństwo (psów), nie wpuszczam tam Decybela, to lubimy sobie popatrzeć.

No i przedszkole mamy. Anglojęzyczne, rewelacyjne 🙂 Jednym z wychowawców Bru jest czarnoskóry mężczyzna, native jak sądzę. Oboje z Brunonem skaczemy z radości na myśl o kolejnym dniu w przedszkolu 🙂

Jest wspaniale.
Tylko pracy mi trzeba. No ale jestem dobrej myśli. Po przerwie świąteczno-noworocznej powinno zacząć coś się dziać konkretnego. Tak. Tak zaplanowałam, bo przecież 2016 MUSI być lepszy od poprzedniego roku. Nikt go o zdanie przecież nie pyta.

 

15 komentarzy

  1. MONIKA Ch.

    Ha! Jola, mówił Ci kiedyś ktoś coś koło tego, że niesamowita jesteś? Tak myślałam, że tak, no to ja powtarzam 🙂

  2. No pięknie, jeden dzień dwa posty od Jolki, żyć nie umierać. Oczekiwania rosną.
    Będzie się działo, zobaczysz, na blogu nigdy nie było nudno. A że będzie lepiej to na pewno.

  3. Dorka M.

    I ja dziękuję – za piękne spotkanie, szum bąbelków w czubie, Brunia z misiem, kota na kolanach, kota walącego do drzwi, za bose nogi Francuzów, za pyszną wodę w kranie, i kawę w papierowym kubku.
    Powodzenia, Joli :))))
    Dzielnaś bardzo. Trzymam kciuki 🙂

  4. Grazyna1

    Gratuluje, wszystko zalatwias wg planu , to i z praca sie uda. Zgadzam sie w 100% , miasto to miasto.
    Zdrowego Nowego Roku.

  5. Kopc

    Dobra. Przeczytałem kilka miesięcy do tyłu.
    Napisałaś wiele ważnych słów. Ważnych nie tylko Ciebie ale też dla mnie.
    Nigdy nie rezygnuj z siebie. Bo na końcu tylko to Ci zostaje. To chyba najważniejsze.
    Rodzice… Jak często sam zapominam poświęcić im tyle czasu ile powinienem. A potem cóż….

    Trzymaj się. Jakbyś coś z mojej branży to wiesz gdzie mnie znaleźć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.