Chodziliście z rodzicami do pracy czasami?
Ja chodziłam. Tata brał mnie do pracy rzadko, może ze dwa razy byłam, ale z mamą szlajłam się po szpitalu bardzo często. Dla mnie to była super zabawa, ale ona jakoś tego naszego bawienia się w pracy nie lubiła. Dziwne 😉 Sadzała mnie przed mikroskopem i liczyłam krwinki. Albo bawiłam się strzykawkami napełnionymi wodą i robiłam personelowi mokre zastrzyki w dupska. Oczywiście z przyczajki… Bardzo mnie tam wszyscy kochali, jak sądzę 😉
No i nadszedł ten dzień, gdy to ja swojego Gada wzięłam do pracy. Mieliśmy nagranie wieczorne, na którym musiałam być. Brunon, dwa misie, kredki, rysunki, czekoladki, żelki, woda i motorek, czyli pół świty Sir Decybela musiało być tam ze mną. No i opiekunka w postaci koleżanki o złotym sercu, która zajęła się młodym, gdy musiałam działać.
I w ten właśnie sposób Brunon zyskał kolejną ciocię. Ciocię Dodę.
Niektórzy mówią, że to Doda poznała Brunona, ale to się jeszcze okaże 😉
A mieliście kiedyś kłopot, żeby wytłumaczyć znajomym, albo starszej części rodziny, czym się zajmujecie zawodowo? Wystarczy zabrać ze sobą do fabryki 2,5-latka, on to podsumuje tak, że każdy zrozumie… Dzisiaj mówię Bru, że jutro muszę iść do pracy. A on na to:
– Do pracy? Pić kawkę, robić zdjęcia i siedzieć cichutko, jak się nagrywa?
Tak synku…
No właśnie Jola. Czym Ty się zajmujesz… ?
Piciem kawy z fajnymi ludźmi. Czasami 😉
Fajna ta Twoja praca 🙂
Bo dzieci sa madrzejsze, my sobie to wszystko komplikujemy z czasem.
Tak się właśnie zastanawiam, czy Twojemu dziecku zazdrościć, czy współczuć takiej cioci… 🙂
No nieeee….. Cóż to za zdjęcie …… Nie do takiej Jolindy przywykłam